niedziela, 14 listopada 2010

Sonet LXXIV

Latają w otchłani głąby kapusty,
Mistrz, przyglądając się, stoi w cieniu,
I wraz o kapusty myśląc nasieniu,
Nadyma swój brzuch i staje się tłusty.

Córa jego poluje na jelenie
Syn kostki brukowe chustką wyciera
I choć do asfaltu niechęć go zżera,
Kupuje owies, bo ma nadciśnienie.

W olbrzymiej powodzi giną zwierzęta,
Syn jednak asfalt wylewa na ścianę,
Jest jak ząb mądrości, wszystko pamięta.

Gdy budzi się nocy pewnej nad ranem,
To stoi jak Brunszwik jego zachęta,
Jest losu merem i jest losu panem.